Sprawozdanie z 4 Rajdu Na Dobry Początek Roku, który odbył się w dniu 14 października roku 2006. Uczestniczyło w nim włącznie z obsługą 29 osób w tym sympatycy Koła PTTK nr 1, Styki, studenci zaliczający WF w sile 11 dusz, oraz obsługa Franek Świderski i Ryszard Wilk. Rajd był samo sfinansowany przez uczestników, którzy pokryli koszty wyżywienia i dojazdu. Podczas rajdu niebyły zbierane żadne składki. Na rajdzie odbyły się 2 trasy, obie ruszyły z Brodów Warszawskich około 10:3 i przebiegały w przeważającej części w okolicznych lasach nieopodal rzeki Wkry oraz przez Rezerwat Konewko. Rajd był ogólnie bardzo udany, wesołe towarzystwo mocno urozmaicone przez Styków świetnie się bawiło. Piękne jesienne krajobrazy, dość ładna pogoda, oraz gitary były gwarancją udanej zabawy. Długości tras 1 około 16km, 2 około 14-15km

Trasa ogólna – Ruszyliśmy z pewnym opóźnieniem ze stacji spowodowanym dowcipem, jaki został wykonany przez obecnych na rajdzie Styków polegającym na przejściu ich do grupy WF. Ruszyliśmy szlakiem czerwonym przez sympatyczny las poczym pola i miedze aż do wsi Toruń Dworski i dalej Toruń Włościański gdzie niemile zaskoczył nas 3 kilometrowy swieżo wyasfaltowany odcinek szlaku. Odbiliśmy polna droga w stronę Góry Wólki i na wiszący most w Błędowie. Styki jak to na studentów przystało w poszukiwaniu przygód i dobrej zabawy znaleźli w jakimś rowie porzuconą muszlę klozetowa wiec odbyła się sesja fotograficzna z jej udziałem a następnie została zainstalowana na pobliskim przystanku PKS.

Pod mostem odbyły się półgodzinne śpiewanki, 3 koleżanki udały się w drogę powrotna naglone jakimś pilnym powodem powrotu do cywilizacji. Następnie przez Golawice, Wzdlóż rzeki Wkry udaliśmy się w stronę Kosewka. Idąc mniejwiecej niebieskim szlakiem, którego w terenie praktycznie nie było, gdzie niegdzie jakieś bardzo pozacierane i niezgodne ze standardem znaki dawały do myślenia gdzie może iść właściwy szlak. Po drodze znaleźliśmy trochę grzybów nawet jadalnych. Gdy wchodziliśmy do rezerwatu Konewko szlak nagle zniknął, droga zniknęła w zaroślach i musiałem zarządzić krzakowanie do pierwszej równoległej względem rzeki drogi. I w ten nieplanowany sposób obcowaliśmy z przyroda w sposób bezpośredni. Następnie udaliśmy się do upadłej miejscowości Konewko gdzie właśnie wyburzano jakieś budynki i na mostek o ciekawej konstrukcji kratownicowej. Stan mostki niemalowanego, od co najmniej ćwierćwiecza budził nieco wątpliwości, co do wytrzymałości, ale się nie zarwał pod nami. Po sesji fotograficznej udaliśmy się w stronę umówionego parkingu gdzie było ognisko. Jakość wyzna kowania szlaku i ilość krzaków sprawiła nam nieco trudności z namierzeniem rozpalonego przez 2 trasę ogniska, ale Franek wyszedł nam na drogę i wszyscy byliśmy znowu razem. Tu odbyło się wspólne śpiewanie, smażenie wędlin i biwakowanie. Pożegnaliśmy jeszcze jedna koleżankę śpiesząca się do miasta. Następnie razem udaliśmy się strasznie zarośniętym i fatalnie wyznakowanym szlakiem niebieskim do Pomiechówka do Pociągu.

Trasa WF – Ruszyła pod wodza Franka z Brodów Warszawskich, ale szlakiem zielonym ledwo widocznym, który zginął gdzieś wśród lasów. Następnie przez stary mostek w Kosewku Rez. Konewko szlakiem czerwonym, Szczypior no, mostek do parkingu koło Kosewka gdzie uczestnicy zebrali chrust i rozpalili wspólne ognisko.

Obie trasy spotkały się na ognisku na parkingu koło Kosewka, gdzie upiekliśmy wędliny, pośpiewaliśmy i pobawiliśmy się aż żal było odchodzić. Na koniec razem udaliśmy się wszyscy się do Pomiechówka gdzie około 17:36 odjechał pociąg do stolicy. W drodze powrotnej kilka osób zostało pokąsanych przez wściekłe osy które zbudowały sobie na niezbyt często udeptywanej drodze balon i usilnie broniły go przed turystami. Pomimo wielu przygód wszyscy cali i zdrowi dotarli do domów. Rajd uważam za udany, choć zawiodłem się na części obsługi, która po odbytej tydzień wcześniej trasie 50km w Kampinosie nie mogła z przyczyn zdrowotnych wspomóc mnie organizacyjnie. Brakowało też obecności większości członków Zarządu.