A: No co ty? Kogo w dzisiejszych czasach obchodza stopnie jak ich nikt nie powaza?
B: Tak Ci sie tylko wydaje. To takie gadanie bo deprecjonuje sie to
co maja inni ale w
glebi sie tego pragnie. Trudno tylko sie do tego przyznac nawet przed
samym soba. Moge
kwestionowac sposoby przyznawania stopni i ich system ale to jedynie
swiadczy, ze mnie
jednak obchodza bo bez nich jest chaos. A jak nazwac to co my robimy?
Lazikowaniem?
Donkichoteria? Surwivalem? Soft(ocenzurowano)?
Bo turystyka w sensie kapitalistycznym to to nie jest.
A: Onanizmem turystycznym czyli robieniem sobie dobrze z natura i wysilkiem
nie
koniecznie intelektualnym choc tez czasem glowke trza wysilic. W przeciwienstwie
do
niektorych nie uwazam tego za patologie ale nie mozna wymagac zeby
sie wszystkim tak
chcialo.
Ale o co w tym wlasciwie chodzi???
B: Wejsc na gore, przebyc puszcze, doplynac do jakiejs wyspy, zobaczyc
cos rzadkiego i
zdumiec sie. Zastanawiam sie czy Japonscy emeryci wysiadajac z klimatyzowanego
autokaru
pod Pantenonem potrafia sie zdumiec nakrecajac go na swoje Sony.
A: No wlasnie. Zacytuje tu slowa pewnego pana:
"Jutro poplyniemy daleko
jeszcze dalej niz te obloki
poklonimy sie nowym brzegom
odkryjemy nowe zatoki"
B: A to jest niezle. Marzy mi sie taki rejs i to chyba samotny ale boje
sie, ze
polozylbym sie na pokladzie i juz nie wstal bo byloby tak wspaniale,
ze dalej nie byloby
po co zyc. Nie chcialbym zostac "Emerytem":
"Tam nie stalo sie w kolejkach,
tam nie bylo miejsca dla zlych..."
W Warszawie 03.03.1998